Tureckie Towarzystwo Turystyczne Koło Turystyczne Z historii Koła Nasz region Nasz śpiewnik Sekcja żeglarska Linkownia Kontakt
startuj z nami  |  dodaj do ulubionych   
VIRIBUS UNITIS po drogach i bezdrożach, czyli nasza historia turystyki
  Ambitne początki, czyli SKKT
  Pod rękę ze Spółdzielnią Uczniowską
  Na piechotę i rowerem z p. Zasadą
  Pan Szymański i bezgraniczna miłość do Tatr
  Turystyczne wakacje - lata siedemdziesiąte i osiemdziesiąte
  Turystycznie i naukowo
Reaktywacja, czyli historia lat ostatnich
 Pod rękę ze Spółdzielnią Uczniowską

Opowieść o Spółdzielni Uczniowskiej w kontekście historii turystyki w szkole jest tyleż zaskakująca, co znacząca dla klimatu lat 60. Samej Spółdzielni należałby się odrębny rozdział, tu z konieczności muszę ograniczyć te nieco egzotyczne informacje. Pod szyldem Spółdzielni mogło odbywać się wiele imprez, bo była to wówczas instytucja, która pozwalała na uzyskanie dofinansowania dla swojej działalności. Zresztą ci, którzy uczestniczyli w firmowanych przez SU wyjazdach, nie zawsze o tym wiedzieli. Związek „Żaczka” z turystyką da się wyjaśnić w bardzo prosty sposób – jego opiekunką została p. Danuta Winerowicz.

Spółdzielnia powstaje w grudniu 1962 roku, a rok później „ze starej szafy” przeprowadza się do prawdziwego sklepiku. Sprzedaje artykuły piśmienne i słodycze. Zdarzało się, że w Spółdzielni można było kupić tak atrakcyjne artykuły jak cytryny i pomarańcze.(z Kroniki) Przygotowuje też drugie śniadania dla uczniów. Obroty się zwiększają, członków systematycznie przybywa. Spółdzielnia otrzymuje większy lokal i szuka nowych, atrakcyjnych form pracy. Powstają więc pogotowia fryzjerskie i krawieckie(!), biuro rzeczy znalezionych, prowadzona jest sprzedaż używanych podręczników, uruchomiony zostaje punkt napełniania tuszem wkładów do długopisów. Do sprzedaży w szkolnym sklepiku trafiają samodzielnie wykonane kartki świąteczne. Od roku 1970 działa też wypożyczalnia plecaków zakupionych przez SU.

I tu dochodzimy do turystyki: nadwyżki finansowe z działalności Spółdzielni pozwalają zorganizować nie tylko tradycyjne wieczornice, np. poświęcone Rewolucji Październikowej, ale też wycieczki krajoznawcze dla najbardziej aktywnych członków, m.in. do Kalisza i Gołuchowa oraz wycieczkę jubileuszową „Szlakiem Tysiąclecia” w czerwcu 1966 roku.

Jest ona związana z ostatnim rokiem obchodów Tysiąclecia Powstania Państwa Polskiego, a zorganizowana dzięki pomocy dyrektora kopalni „Adamów”, który za niewielką opłatą udostępnił autokar. Prowadzi przez punkty charakterystyczne dla Szlaku Tysiąclecia: Kruszwicę, Inowrocław, Ciechocinek i Toruń. W programie: Mysia Wieża w Kruszwicy i Krzywa Wieża w Toruniu, zdjęcie pod Pomnikiem Braterstwa Broni Polsko-Radzieckiej i pod Pomnikiem Kopernika w Toruniu, tężnie w Ciechocinku, przejażdżka statkiem po Gople i kąpiel w Wiśle. To, co dziś najbardziej zdumiewa w kronice z wycieczki, to pamiątkowe zdjęcie na tle traktora z komentarzem: Nadprogramowa wizyta w PGR Szadłowiec k/Inowrocławia. Poznajemy tajniki PGR-owskiego życia. Udział w wycieczce wzięło 40 najaktywniejszych członków Spółdzielni Uczniowskiej, a ich opiekunami byli p. Winerowiczowie.

Turystyczna aktywność Spółdzielni nie ogranicza się do regularnie organizowanych wycieczek. Dzięki p. Winerowicz przez wiele kolejnych lat członkowie „Żaczka” mają okazję spędzać wakacje na obozach wędrownych. W kronice SU można znaleźć barwne sprawozdania z lat 1967-71, ale wiadomo, że obozów było więcej. Całoroczna działalność Spółdzielni przynosiła zyski, które przeznaczano m.in. na dofinansowanie wakacyjnych imprez. Na ten cel przeznaczano też nagrody pieniężne, jakie członkowie Spółdzielni uzyskiwali w różnych konkursach, np. w konkursie zorganizowanym przez Spółdzielczość „Społem” pod hasłem „Aby piękniej było wokół naszej spółdzielni” (V miejsce w województwie – za wykonanie ozdób ludowych ze słomy, włóczki i puszek po konserwach) czy konkursie „Poznaj swój kraj, region, spółdzielnię”. Mogli też liczyć na dofinansowanie z innych źródeł: Wydziału Oświaty, Komitetu Rodzicielskiego, KWB „Adamów” jako zakładu opiekuńczego.

Trasa każdego z obozów była nieco inna, ale kierunek podobny – to zwykle Kaszuby z Kościerzyną jako punktem centralnym, Mazury, Warmia i Pomorze w rejonie Gdańska lub Koszalina. Co roku 20-osobową grupą podczas trwającego 2 tygodnie obozu opiekowali się państwo Winerowiczowie. Przygotowania rozpoczynały się już wiosną – uczestnicy gromadzili informacje o tym, co godnego zwiedzania znajduje się na trasie planowanego obozu, i dzielili się zdobytymi wiadomościami na odbywających się od marca zebraniach. Dla przykładu trasa obozu z roku 1967: Kościerzyna, Kartuzy, Gdańsk, Oliwa, Hel, Jastarnia, Gdynia. W 1971 roku obóz prowadził ze Słupska poprzez Ustkę, Darłowo, Koszalin i  Kołobrzeg do Miastka i Bytowa. Zresztą w Kołobrzegu obozowicze mieli szczęście znaleźć się na Festiwalu Piosenki Żołnierskiej. Podróżowali zwykle pociągami – „półsiedząc, półwisząc, półstojąc”, a w tłoku „roztopione masło ciekło pasażerom po piętach” (z Kroniki). Miejscem noclegów były najczęściej szkolne internaty, zdarzało się kwaterować również w domkach campingowych albo schroniskach w wieloosobowych salach z piętrowymi łóżkami. W programie obozów poza tradycyjnym zwiedzaniem czy plażowaniem znalazły się też rejsy statkiem do Krynicy Morskiej, na Hel i Westerplatte, przejażdżka kajakiem po Raduni, były też ogniska z gotowaną nad nimi herbatą, tzw. wędzonką i zabawy przy adapterze z innymi, zaprzyjaźnionymi obozami. Jednym z zadań uczestników było gromadzenie informacji o regionie, jego historii i folklorze, a zdobywali je, przeprowadzając wywiady z mieszkańcami. W zachowanych w kronice sprawozdaniach z obozów pozostały drobne zdarzenia i epizody, które trudno tu przywołać, choć to one nadają dawnym opowieściom niepowtarzalny koloryt.

Obowiązkową atrakcję stanowiło np. kino. Na jednym z obozów dwóch kinomanów postanowiło wykorzystać twardy sen nauczycieli zmęczonych ciężkim dniem opieki nad wychowankami i pójść na nocny seans. Wszystko wydało się już rano, bo zbyt zaaferowani opowiadali akcję filmu reszcie obozowiczów. Pewnego razu uczestnikom obozu nie udało się dotrzeć do schroniska w Rekowie – utknęli na dobre w pobliskim Bytowie, skąd nie zabrał ich zbyt mały i zatłoczony autobus. Znaleźli tu nocleg pod jednym dachem z grupą aktorów z NRD podróżujących po Polsce na rowerach.

Nie brak i takich zdarzeń, które wydają się dziś znaczące dla klimatu czasów PRL-u. Podczas jednego z obozów przypadło Święto Odrodzenia Polski – 22 lipca. Dzień ten rozpoczął się uroczystym apelem porannym i odśpiewaniem pieśni „Szumi dokoła las”. Co roku uczniowie poświęcali jeden dzień na tzw. czyn społeczny. W Kartuzach w Zakładzie Gospodarki Komunalnej pielili ziemniaki (1967), w Piławkach koło Ostródy oczyszczali brodzik dla dzieci na pobliskim kąpielisku (1968). W PGR Nawęcin zbierali stonkę ziemniaczaną, otrzymali zresztą podziękowania od Prezydium Miejskiej Rady Narodowej w Łebie za oczyszczenie 4 ha ziemniaków (1970).



Zobacz zdjęcia





Tureckie Towarzystwo Turystyczne   |   Koło Turystyczne   |   Z historii Koła   |   Nasz region   |   Nasz śpiewnik   |   Sekcja żeglarska   |   Linkownia   |   Kontakt
© Tureckie Towarzystwo Turystyczne - www.ttt.turek.net.plrealizacja online24.pl